Dziecko z nabrzmiałym brzuchem: To, co odkryli lekarze, zmroziło krew w ich żyłach
Kiedy 12-letnia dziewczynka z ogromnym brzuchem została pilnie przewieziona do szpitala, lekarze myśleli, że to zwykła dolegliwość trawienna lub w najgorszym przypadku guz. Ale po ultrasonografii zapadła straszna cisza. To, co zobaczyli, nie było ani ciążą, ani nowotworem… To było życie zawieszone w próżni. Poznaj artykuł w pierwszym komentarzu poniżej 👇 👇 👇
Nazywała się Kira. Wątła, blada, o niebieskich oczach pełnych wewnętrznego świata, trzymała brzuch, jakby chciała powstrzymać ból. To jej matka, załamana, zabrała ją do szpitala.
— Myślałam, że to tylko wzdęcia… Skarżyła się, potem krzyczała w nocy. Teraz nie może się nawet podnieść.
Ojciec Kiry zniknął, kiedy miała sześć lat. Jej matka, sprzątaczka w centrum handlowym, robiła wszystko, by zapewnić im byt. Żyły skromnie, ale z czułością. Nikt nie podejrzewał, że za jej dyskretnym uśmiechem kryje się walka z cichym cierpieniem.
Na stole do badania nie mogła nawet wyciągnąć nóg: jej skóra napięta na brzuchu przypominała bęben. Badania szły w panice. USG ujawniło nienormalną ilość płynów w jamie brzusznej. Krwawienie wewnętrzne? Infekcja? Rak?
Diagnoza postawiła cały oddział w stan alarmowy: limfangiektazja jelitowa. Rzadka choroba, w której naczynia limfatyczne rozszerzają się do tego stopnia, że powodują gromadzenie się płynów. Przewlekłe bóle i zmęczenie są często błędnie uznawane za zwykłe bóle brzucha.
Starszy lekarz, którego oczy były pełne łagodności, wziął matkę na bok:
— Twoja córka wytrzymała to przez miesiące. Potrzebuje pilnej punkcji i dużego wsparcia. Nie poradzi sobie z tym bez Ciebie.
Kira przeżyła pierwszą operację, podczas której usunięto ponad trzy litry płynów. Każdy zastrzyk, każdy ruch medyczny był próbą. Jednak nigdy nie płakała. Kiedy matka dała jej małego pluszowego misia, którego brzuszek był opatrzony tak jak jej, szepnęła:
— On też jest chory ze mną?
Dwa tygodnie później stan Kiry się ustabilizował. Lekarze podziwiali jej niezwykłą odwagę. Pielęgniarka, znana ze swojej chłodnej i dystancyjnej postawy, przyniosła jej nawet koc:
— Jesteś aniołem. Proszę, nie odchodź.
Ale pewnej niedzieli wieczorem jej gorączka wzrosła gwałtownie. Jej nogi spuchły. Wszyscy bali się najgorszego: że jej ciało się poddało. Trzy dni później, wbrew wszelkim oczekiwaniom, otworzyła oczy:
— Mamo… mogę jeść czekoladę?
W wieku 14 lat Kira wciąż nosiła blizny po swojej chorobie. Marzyła o tym, by zostać lekarką. Jej zdjęcie wciąż wisi w dziale gastroenterologii. Pod nim napis:
„Prawdziwa siła nie tkwi w ciele, lecz w duszy.”
Pożar, przyjaciółka, powołanie
Podczas swoich studiów medycznych, wybuchł pożar w akademiku. Kira uratowała inną studentkę, Nastję, która utknęła w płomieniach. Zeszła z oparzeniami płuc i spędziła dwa tygodnie w szpitalu.
Od tego dnia Nastja stała się jej siostrą z wyboru, jej podporą. Kira zaczęła walczyć na nowo. Z zmęczeniem, z bólem, z uprzedzeniami.
Kiedy choroba powróciła, rozpoznała objawy. Tym razem nie była ofiarą, lecz wykształconą wojowniczką. Udała się do specjalisty.
— To poważne, powiedział lekarz. Ale przyszłaś w porę. Znajdziesz swoją siłę w znajomości swojego ciała.
Operacja była długa. Usunięto uszkodzone naczynia, konieczna była transfuzja. Jej matka przyjechała dwa dni później, załamana:
— Wybacz mi. Myślałam, że jesteś po prostu wyczerpana…
— Mamo, dorastam. Daję sobie radę, odpowiedziała spokojnie.
Nowe pokolenie nadziei
Podczas rekonwalescencji Kira założyła bloga dla nastolatków z rzadkimi chorobami. Bez litości. Z szczerością. Tysiące młodych osób odnalazły się w jego treści. Mała dziewczynka, Alina, chorująca na tę samą chorobę, napisała do niej.
Kira przyjęła ją do siebie, zabrała do lekarza, opowiadała jej bajki wieczorem. A pewnego dnia Alina szepnęła:
— Kira… myślę, że już się nie boję.
Dziesięć lat później
Kira została lekarzem. Nie sławnym. Nie bogatym. Nie zamężnym. Ale szanowanym. Podziwianym. Jej dom pachniał świeżą miętą i papierem książek, które były czytane tysiące razy. Opublikowała książkę, W sercu bólu, która jest czytana w wielu szkołach medycznych.
Pewnego dnia przyszła do niej kobieta z małą dziewczynką na rękach:
— To ty, Kira? Jestem Alina… Uratowałaś mnie. A oto moja córka. Ma twoje imię.
Kira po raz pierwszy od długiego czasu płakała. Ale tym razem nie z powodu bólu. To była łza wdzięczności.